Historia skończyła się w następujący sposób:
Stwierdziliśmy, że nie zostawimy tak chłopaka. Ja myślałem o tym, że podjedziemy do bankomatu i weźmiemy dla niego pieniądze i wrócimy, natomiast Bożenka pomyślała, że trzeba chłopaka zabrać ze sobą i pojechać do bankomatu (inne pojmowanie rzeczywistości). Pojechaliśmy do bankomatu, Bożenka pobiegła wybrać pieniądze, a zostałem z tym chłopakiem sam w samochodzie, on siedział za moim siedzeniem, a ja nie czułem się z tym zbyt komfortowo. Na szczęście nic się nie stało (chłopak nie wyglądał na jakiegoś zbira). Jakby tego było mało Bożenka zaproponowała podwiezienie na stację kolejową.
Czy byliśmy rozsądni? Chyba nie, ale dobry uczynek zrobiliśmy.
Ostatnie komentarze