Prawie dwa tygodnie temu w Irlandii wybuchła 'mięsna afera’. Okazało się, że wołowe hamburgery, które były sprzedawane w Tesco posiadają ponad 25% dodatków zawierających końskie DNA.
Momentalnie wszystkie hamburgery w sieci Tesco, Dunnes zostały wycofane, a odpowiednie jednostki zajęły się śledztwem, które miało na celu zlokalizowanie źródła 'skarzonej’ wołowiny. Bardzo szybko znaleziono fabrykę, w której to mięso było przetwarzane – Silvercrest Foods. Również badania w samej przetwórni wykazały, że w tym momencie wszystkie wołowe hamburgery, które znajdują się na 'taśmie produkcyjnej’ również są skażone. Kontrola doprowadziła do zamknięcia fabryki i zniszaczenia zapasów wołowych hamburgerów.
Śledztwo trwało dalej. Trzeba było znależć 'koński’ składnik w mięsie. W tym czasie jednak wielka sieć fastfood – Burger King – stwierdziła, że rozwiązuje umowę z firmą Silvercrest Foods na dostawę hamburgerów wołowych. Co prawda zastrzeżono, że w hamburgerach sprzedawanych w fastfood nie doszukano się skażonej wołowiny, ale Burger King nie może sobie pozwolić na powiązania z firmą, która przetwarza takie mięso. Firma Silvercrest Foods nie była jedynym dostawcą hamburgerów do sieci Burger King, więc sieć nie ucierpiała, natomiast przetwórnia straciła wysoki kontrakt.
Wczoraj rano media podały informację, że śledztwo wykazało, który produkt skaził mięso. Okazało się, że od około już roku z Polski dostarczany jest surowiec, który zawiera właśnie koninę. I ten trop jest dalej podjęty.
Irlandzy farmerzy są znesmaczeni takimi wiadomościami. Irlandia, która jest największym eksporterem mięsa wołowego na północnej półkuli, nie powinna używać dodatków, które nie są produkowane w Irlandii. W końcu '100% Irish’ do czegoś zobowiązuje.
Ostatnie komentarze