Uwielbiam ten czas w roku kiedy musisz odnowić jakąś licencję, ubezpiecznie bądź musisz po prostu za coś zapłacić większą sume pieniędzy. Może nie jak każdy, ale na pewno jak większość ludzi staram się płacić jak najmniej za usługi (wiem, że są ludzie, którzy bez względu na cenę i tak wybiorą tak, a nie inaczej – patrz właściciele IPhonów). Choć muszę przyznać, że nie jestem osobą, która uwielbia się targować (na bazarze, nawet w Maroku nie będę się targował o towary) zawsze staram się dostać lepszą ofertę.
I dzisiaj nastąpił ten dzień. Dostaliśmy ofertę przedłużenia ubezpieczenia na samochód od dotychczasowego ubezpieczyciela. Oferta kusząca, bo o wiele niższa niż przed rokiem (kolejny rok bedwypadkowej jazdy), ubezpieczyciel to dobra firma, więc czemu nie przedłużyć od razu? Stwierdziłem jednak, że zobaczę oferty konkurencyjnych firm.
I tu zaskoczenie duże. Warunki ubezpieczenia lepsze, cena dużo niższa. Nic tylko podpisywać umowę z nowym ubezpieczycielem, a twój samochód powinien być szczęśliwszy (może nie samochód, a środki na koncie). Ale oczywiście trzeba zadzwonić do obecnego ubezpieczyciela zapytać o kilka rzeczy i powiedzieć, że się odchodzi bo ktoś inny ma lepszą ofertę. W momencie gdy padają słowa „chcę zrezygnować” głos w słuchawcę zamiera, a zachwilę dodaje „możemy panu zaproponować kolejną zniżkę”. Miło. Cena lepsza, choć wciąż nie pobije nowej firmy. Ale jeżeli byłaby lepsza możesz zadzwonić do nowej firmy i powiedzieć, że chciałbyś zacząć współpracę z nimi, ale powinni cenę zbić niżej niż obecny ubezpieczyciel.
Oczywiście nie można tak w nieskończoność dzwonić do jednej firmy, a później do drugiej. Ale w ten sposób udało mi się już zbić koszt ubezpieczenia o 100€. Jeżeli tak będzie co roku to super.
Fakt, że sporo się musisz nadzwonić i pewnie rachunek będzie ciut większy przez to, ale chyba warto. Nie wiem czy w Polsce tak jest czy nie. Niestety nie ja nie miałem podobnych doświadczeń, może jest inaczej teraz. Wolny rynek jest fajny.
Ostatnie komentarze